Co słychać? Właściwie brak uaktualniania bloga skutkuje jednym na pół roku wpisem podsumowującym.
Wyemigrowałam i odczuwam brak rozmów z przyjaciółmi i mamą... Chyba potrzebuję tej pisaniny by za kilka lat móc wrócić do dawnych postów i powspominać jak to było, jak wiadomo pamięć jest zawodna i raczej chce pamiętać tylko dobre chwile.
Wraz z moim mężczyznem wyjechaliśmy do WWielkiej Brytanii, która z bliska nie wydaje się taka duża ;)
7 lat wcześniej wyjechaliśmy do Anglii na pół roku, aby zobaczyć czy damy sobie radę sami za granicą. W czasie tamtego pobytu bardzo tękniłam za Polską, a po powrocie z obczyzny zaczęłam tęsknić za Anglią :) Kocham Polskę, to najpiękniejszy kraj na świecie, w szczególności kocham moje rodzinne miasto - Białystok, stolicę zielonych płuc Polski czyli Podlasia.
Jednakże w Anglii życie jest o wiele łatwiejsze, łatwiej o pracę, a dzięki temu o wszystko inne. Zarabiając minimalną stawkę STAĆ człowieka na godne życie, opłatę rachunków, wynajem domu, kupno samochodu i oszczędzenie na czarną godzinę jakiejś kwoty.
10 lipca 2015 roku wylądowaliśmy na lotnisku w Manchesterze, i zamieszkaliśmy czasowo w Radcliffe, małej miejscowości, która ujęła mnie pięknym otoczeniem.
W październiku przeprowadziliśmy się do Bolton do małej kawalerki, która na nowy start jest w sam raz :) nie potrzebujemy dużo miejsca, bo przywiozłam mało swoich przydasiów, niestety (dla mnie "stety" :P) zaczyna się to zmieniać. Nareszcie stać mnie na skarby o których w Polsce mogłam pomarzyć. Inaczej niż na ojczyźnie, tutaj bardziej ciągnie mnie do szydełkowania i robienia na drutach niż do haftu krzyżykowego i pozostałych hobbystycznych ciągot, którym ulegałam w Polsce.
Spełniłam dwa z marzeń dotyczących tych dziedzin:
zestaw drutów wymiennych firmy HiyaHiya to skok do przodu w robótkowaniu i w końcu mnogość kombinacji żyłkowo-drutowych.
W kwestii szydełkowej natomiast, jest to zestaw szydełek tunezyjskich Symfonie firmy KnitPro (w planie jest używanie ich zarówno jako zwykłych szydełek, jak i nauka szydełkowania ściegiem tunezyjskim ;))
Mój najbliższy podręczny kącik robótkowy wygląda tak:
A z ostatnich tworów potworów:
1. Pingwin z madagaskaru (Skipper) powędrował do Polski do pewnego Piotrusia, który przepada z bohaterami we frakach ;)
2. Ukończyłam szal Begonia Swirl ze 100% bawełny (tłusta człowiek - gorąca człowiek)
3. Rozpoczęłam projekt pt. "Aquafresh" (dopiero po przerobieniu kilku rzędów, zaczęłam kolorki kojarzyć z pastą do zębów). W zamyśle będzie to kocyk, jest to projekt relaksujący, do wykonania go zastosowany został ścieg ripple stitch, wspaniale nudnie powtarzalny. Nie sposób zapomnieć wzoru i można bezmyślnie przy dobrym serialu wywijać szydełkiem :)
Tęsknię bardzo... za duża ilością ludzi i rzeczy, zwłaszcza za mamą i Fazerem...
Postaram się częściej zaglądać tutaj i uaktualniać swoje wypociny :)
Pozdrawiam wszystkich gorąco i buziakuję z Bolton :*
Melania