Natomiast ja z powodu kompletnego braku czasu dorywczo staram się ściubać, dziubać, dłubać i szydzić kiedy tylko popadnie. Gorączka weselna minęła (może jutro skombinuję jakieś przerażające zdjęcia ^^), teraz już tylko nauka, nauka i nauka :D (co mnie wcale nie smuci :P).
Popełniam buby. Ta z błękitnymi łezkami jak na razie nie wiadomo jeszcze czyja będzie ;)
Biała z fioletowymi paskami jest do gablotki w pasmanterii Marty. Tyle że zrobiłam o jeden rządek za mało (widać to w porównaniu do łezkowej) i dlatego poczyniam drugą bubkę do kompletu, tym razem z odwrotnym użyciem kolorów.
Tak wygląda teraz:

O szalik ażurowy i niekoniecznie 2mx1m ;-).Ładny będzie i wygląda na bardzo przyjemniutki w dotyku.
OdpowiedzUsuńSzaaalona Kobita... Życzę gumowej doby co by się w niej jeszcze więcej cudnych myszów zmieściło :))
OdpowiedzUsuńZapraszam skromnie do mnie;) po odbiór wyróżnienia:)
OdpowiedzUsuńMysza piękna :) ale mnie zafascynowały Twoje buby - własnie szukałam jakiś drobiazgów do "wyszydzenia" ;) a te maleństwa są prześliczne.
OdpowiedzUsuńSzalik bardzo mi się podoba i myśłe, ze Twój będzie jeszcze ładniejszy niż ten na zdjęciu, bo przez biel wydaje się być bardziej delikatny i koronkowy.
Tak wogóle to masz bardzo fajny blog - dodaje do ulubionych i będe zaglądać.
pozdrawiam serdecznie :)