sobota, 19 grudnia 2009

Ostatnia choć nie grudniowa mysza

Ostatnia mysza wyszywana przeze mnie - oczywiście w tym RR, bo na pewno jakiegoś szczurka, zwłaszcza z kolekcji N. Mlodetski popełnię :)

Uszebi powróciła w szeregi Robinek i z tego co widziałam już sierpniową myszkę skończyła.
Natomiast ja w nareszcie wolny weekend mam czas i dziubam. Lipcowy pływak powstał w ciągu jednego wieczora i mam wrażenie, że był najmniej wymagającym gryzoniem w tym kalendarzu. A teraz wspominając morze, wydmy i ciepłe letnie słońce cierpliwie haftuję sierpniową mysz pod palmą :)





W poniedziałek kalendarz bebezet powędruje do punktu przerzutowego i w ręce Madziuli. A ja pożegnam się ze szczurkami na jakiś czas. Przez ten krótki okres miałam okazję uczestniczyć jak niektóre z Was w obu projektach RR i szczerze przyznam, że Was podziwiam hafciarki ^^ Że też macie cierpliwość, czas i stalowe nerwy :)

A tymczasem wrócę do kotów, SAL-owej choinki i miliona innych zaczętych haftów :)

Pozdrawiam z mroźnego i zasypanego Białegostoku :)

wtorek, 15 grudnia 2009

Myszory

Czerwcowa mysza już u Madziuli :)

A i lipcowa w zaawansowanym stadiu tworzenia :P
A tymczasem kolokwia, choinka, kot... itp itd.... jakoś świąteczna atmosfera jeszcze mnie nie przytuliła :)

niedziela, 6 grudnia 2009

Zdjęcia

WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO Z OKAZJI MIKOŁAJEK!!!


A poza tym, że dziś Mikołajki?

Wyprałam, wyprasowałam, ponosiłam, oddałam, cykłam, poucinałam, i jeszcze kilka rzeczy zakończonych na -am... Ta którą najbardziej lubię to oczywiście typu mniam mniam mniam ^^

Cóż by tu pokazać...

Po pierwsze na pewno choinka SAL-owa, którą dziubam z doskoku jedną niteczką DMC B5200 na szarym lnie.


Zastanawiam się, czy później choinka zostanie dodatkowo obdarowana koralikami czy cekinami, ale jakoś jak na razie niczym nie chcę kalać tego surowego piękna :)

A dalej oczywiście buby!! :D
Bubów już owych nie mam... zielona powędrowała do kierowniczki mamy z okazji imienin (bardzo w/w Panią kierowniczkę lubię ;) dzięki niej moja mamuśka nie dostaje rozstroju nerwowego, atmosfera w jej pracy stała się miła, a i przez to ja mam spokój w domu :P, i serdecznie w tym miejscu ową panią pozdrwaiam ;)).
Natomiast fioletowa buba zdobi gablotkę w pasmanterii Marty, z czego jestem bardzo bardzo dumna :D

Następna fotka w kolejce to ukończony szalik :)
Nie jest tak prosty jak powinien być w efekcie końcowym, ale jest mój... własnoręcznie zrobiony, koronkowy, szykowny i pasuje do płaszczyka :D (zaznaczam, że płaszczyk sięga do połowy uda, więc szalik jest naprawdę długaśny ^^)

A na koniec moja dwuletnia miłość, która w końcu doczekała się wyhaftowania. Na chmurkowej aidzie 14, haftowana białą muliną oraz metalizowaną nicią DMC wyrosła mi wczoraj choinka. Największy urok polega na zwijasach oraz tym, że ciężko dostrzec naraz wszystkie elementy, gdyż biała mulina czasem stapia się z tłem. Dlatego właśnie pierwsze zdjęcie jest pod kątem, a ostatnie w czarno-białych odcieniach, aby było coś w ogóle widać ^^
Marzy mi się do niej biała rameczka, najlepiej w olejnej farbie, przecieranej błękitem :)


A teraz wracam do nauki, bo już jutro następne kolokwium. Jednak po cichu dziubam myszy i kota kiedy tylko wyrwę się od zeszytów. Więc niedługo następna porcja zdjęć ;)


Mój Mikołaj zadbał o to abym się dobrze bawiła :) Dostałam książkę o Mikołajku, którego uwielbiam, oraz wspaniały trójpak płyt Cheta Bakera ;]]]]]]



poniedziałek, 23 listopada 2009

Zalatana :)

Ja wiem, że obiecałam :P
Wiem, wiem i na nic nie mam czasu ^^

Część zdjęć zrobiona, skończona następna myszka (2 zostały bo uszebi wraca do mysiego kalendarza), 2 buby, szalik, zaczęte ponczo (czy tak to się pisze? ^^), zaczęty lipcowy kot, zaczęty (mikroskopijnie) HAED, zapisana na choinkowy SAL, kolos z analizy w piątek, jutro wejściówka z repetytorium, kolosy z WDI i z Wstępu do logiki i teorii mnogości zapowiedziane.

Szaleństwo dookoła :D
Aż fajnie ^^
Tylko, żebym jeszcze znalazła czas na umieszczenie fotek i jakiejś zgrabnej notatki :)
Postaram się w międzyczasie do tego przysiąść. A wszystkich odwiedzających pozdrawiam i przesyłam jesienne pozdrowienia :)

I bardzo bardzo serdecznie pozdrawiam osoby od których otrzymałam prezenty, i nie pochwaliłam się tym w ostatniej notce.

Kolczyki noszę, mydełko pachni na biurku, a zestaw do haftu czeka na swoją kolej (i te scrapowe różności i decoupagowe serwetki :D) Macam co jakiś czas i się cieszę :)
Jeszcze raz bardzo dziękuję :*

A tu link, który ostatnio dostałam na gg (kwiaty z bibuły i kursy o tym jak je robić):
http://kwiaty-z-bibuly.pl/kategorie/kursy

poniedziałek, 26 października 2009

Myszor

Następna myszka powędrowała na kalendarzu Emlut do Madziuli. Jutro przewidziany odbiór ;)


Natomiast ja z powodu kompletnego braku czasu dorywczo staram się ściubać, dziubać, dłubać i szydzić kiedy tylko popadnie. Gorączka weselna minęła (może jutro skombinuję jakieś przerażające zdjęcia ^^), teraz już tylko nauka, nauka i nauka :D (co mnie wcale nie smuci :P).
Popełniam buby. Ta z błękitnymi łezkami jak na razie nie wiadomo jeszcze czyja będzie ;)
Biała z fioletowymi paskami jest do gablotki w pasmanterii Marty. Tyle że zrobiłam o jeden rządek za mało (widać to w porównaniu do łezkowej) i dlatego poczyniam drugą bubkę do kompletu, tym razem z odwrotnym użyciem kolorów.

Na dodatek wynalazłam wzór szalika szydełkowego, który mnie zauroczył. Kilometr włóczki zręcznie zwinięty przez mamuśkę czekał na jakieś działanie. I szydzę. Cóż począć na chorobę ^^
Tak wygląda teraz:
A tak oto powinien on wyglądać po ukończeniu (no przynajmniej choć trochę podobnie :P)
Dla zainteresowanych wzór:
Uff... pędzę do zadań na jutrzejszą wejściówkę i przesyłam gorące buziole. Pewnie we środę zacznę już kotka na kalendarzu 5horizons oraz myszkę na kalendarzu brzyduli ;)

środa, 14 października 2009

Zalatanie :)

Nie odzywam się, zniknęłam (czyt. dałam Wam trochę spokoju) :D
Mam chyba mentalną biegunkę (jak to się ładnie nazywa hehehe ^^). Po pierwsze rok akademicki się rozpoczął. Po drugie ostatni semestr szkoły zaocznej także :/. Po trzecie w sobotę mam być starszą na ślubie. Latam więc jak jakaś wariatka po mieście tam i z powrotem. Ze snu między godziną 8 a 16 (tak - w dzień) przestawiłam się na normalny tryb nocny. Na nic nie mam czasu!! Buby obiecane, szalik w toku, myszy i koty tęsknią, a ja stawiam dziennie maksymalnie 5-10 krzyżyków... MASAKRA!!!
Samobiczowanie chyba zacznę uprawiać, żebyście nie musiały na mnie krzyczeć. Oczekuję jednak potępiających spojrzeń i korzę się ....
Solennie obiecuję i stawiam krzywy bazgroł pod cyrografem mówiącym, że po weekendzie (17-18.10) biorę się porządnie za myszy i koty. Jeśli ktoś byłby zainteresowany to wstawię zdjęcie szalika, który może nawet tej zimy już założę, oraz tajemniczej mojej miłości. ^^
A Kankance szczególnie serdecznie dziękuję za miłe słowa o mojej skromnej acz niezwykle puszystej osóbce, na jej blogu :D A także za cudowne i ciepłe komentarze serdecznie całuję: Atę, Kankankę i Lilę :D oraz pozdrawiam wszystkie zaglądające i złorzeczące na brak nowych notek osóbki ^^

środa, 23 września 2009

Szydzenie i pielęgnacja modela

Uszydziłam następną bubę, tym razem z koralikami. Są to jedyne koraliki, które posiadam, które nie są w kolorze niebieskim ^^ Póki nie zrobię jakichś nowych zapasów to buby będą powstawały teraz z błękitnymi łezkami różnego rodzaju ;)
Dotarły do mnie także dwie przesyłki. Myszki Emlut, za które już dzisiaj się wezmę oraz prezent z blogu Jest cudnie. To po prostu cuda!! I na dodatek te gustowne pudełeczka. Cud, miód i orzeszki :D
Dziękuję bardzo :*
Mój pomocnik z planu zdjęciowego zainteresował się tasiemką, a potem domagał się czesania :) Codziennie rano mama przed wyjściem do pracy nie ma szans się umalować póki toaleta kota nie zostanie skończona. Wsadza łepek przed lusterko i domaga się wyczesania sierściucha. Ponieważ mama wyjechała na kilka dni, Fazer chodzi obrażony i ostentacyjnie wylizuje futrzaka. Aby stało się zadość dopieszczaniu kota wydrapałam go dzisiaj po sesji zdjęciowej ^^

wtorek, 22 września 2009

Naszydziłam :)

Zawsze żałowałam, że nie znam nikogo kto mógłby mnie nauczyć szydełkować. Ani mama, ani babcie niestety nie znały tej techniki. Szukałam oczywiście i kolekcjonowałam strony z kursami oraz książki. W końcu x czasu temu popełniłam poszewkę na poduszkę. Szydełko poszło w kąt i leżało cichutko tęskniąc za szydzeniem. Ostatnio jednak trafiłam na pewien blog ;> Barbarka88, a ujrzałam tam... saszetki na mydło :D no i oszalałam na ich punkcie. Aby sprawdzić czy w ogóle dam sobie radę ze zrobieniem ich, użyłam włóczki, zamiast pędzić od razu do pasmanterii po kordonki i nici:)
Zrobione z włóczki pokrowce wyszły trochę zbyt obszerne i oczywiście kosmate ;) Ale pierwsze koty za płoty. Wtedy co do nici oświeciło mnie. Będąc swego czasu w Anglii nabyłam drogą kupna za przysłowiowego funciaka komplet 5-ciu kordonków w różnych kolorach i to melanżowych. Natomiast już w Polsce w gorączce zakupowej (kiedy chciałam nauczyć się frywolitki, a marzenia te później spełzły na niczym :P) nabyłam białą nić DMC. Czyli jednak byłam zaopatrzona do produkcji pokrowców.
Tak powstały moje pierwsze ale na pewno nie ostatnie buby :)
Po ukończeniu zielonej buby postanowiłam melanżowe kordonki wykorzystywać tylko do ozdobnych 2-óch okrążeń ponieważ na jedną bubę zużyłam połowę szpuli. Teraz próbuję także wpleść w ostatnie okrążenie koraliki :) Zobaczymy jak mi to wyjdzie ;)

Natomiast co do krzyżyków. Mam lekki przestój. Uszebi miała w tym tygodniu wysłać mi brakujący mysi kalendarz więc czekam na niego niecierpliwie aby nie poplątać ich kolejności. Z utęsknieniem i lekką zazdrością oglądam zdjęcia dziewczyn, które pokończyły już lipcowe i nawet sierpniowe koty i czekam na następną szmatkę :)

Haft z kotem trzymającym naręcze bzu, który dostałam od Inviernity z okazji wymiany na blogu Haft dla... wylądował na torbie przywiezionej znad morza :)

Oraz podgoniłam haft z serduszkami :)


Ach zapomniałabym o wspaniałej wiadomości :D
Wygrałam! Na blogu Jest cudnie prawidłowo zgadłam ile sztuk biżuterii znajdowało się na zdjęciu i teraz niecierpliwie czekam na cudną biżuterię:

A teraz wracam do szydzenia ^^

Pozdrawiam wszystkich odwiedzających :* :)

poniedziałek, 31 sierpnia 2009

Długaśnik

Tytuł posta pochodzi z książki S. Kinga "Historia Lisey". Jest to potwór, długi i niosący śmierć. I taki pewnie będzie mój post jeśli ktoś dobrnie do jego końca :D

Chyba muszę zacząć od początku.

A na początku było wielkie i straszne... lenistwo :D

Cały tydzień się obijałam, na nic nie miałam ochoty i weny twórczej. Tylko z przyzwyczajenia siadałam do dziubanka gdy oglądałam jakiś film. Zdjęcia tkwiły na kartach pamięci, notka krążyła gdzieś w myślach i listonosz przybywał z prezentami.

Dziś serducho krzyknęło: Dość lenistwa! Trza pomęczyć oczy innych przy czytaniu długaśnika!

Więc siedzę przed klawiaturą i obmyślam plan :P

Po pierwsze - X Podlaska Biesiada Miodowa

W tym roku PBM odbyła się dwa razy. Pierwszy raz w Tykocinie - z okazji odsłonięcia pomnika Włodzimierza Puchalskiego (polskiego przyrodnika, fotografika, reżysera filmów przyrodniczych. Był pierwszym, który fotografowanie przyrody określił mianem "bezkrwawych łowów". Fotografował m.in. rozlewisko rzeki Narew w Tykocinie, z którym był mocno związany.)
Tradycyjnie PBM odbywa się w Kurowie (w tym roku odbyła się tydzień po PBM w Tykocinie)

Byłam na tej wcześniejszej biesiadzie :) i obiecuję sobie solennie, że co roku będę starała się odwiedzać tę imprezę :D
Po pierwsze moc stoisk. Oczywiście najwięcej stoisk z miodkiem, ale nie zabrakło też serów, wędlin, wędzonek, pieczywa, ciast, oscypków, chleba ze smalcem, ogórków kiszonych oraz kateringu w postaci grilla.
Po drugie pokazy. Inscenizacja walki pomiędzy piechotą a oddziałem konnym. Pokaz walki szlachty bronią białą, salwy z samopałów, sokolnik niestety nie dojechał.
Obkupiłam się w miodki, świece i sery :D
A teraz krótki fotoreportaż z PBM:

Oraz moich zakupów:

Niestety na zdjęciach brak już miodku spadziowego, który był na tyle apetyczny, iż już zniknął :D

Po drugie - szycie przy filmie

Podgoniłam trochę dwie prace zalegające już od jakiegoś czasu :P

W kwiatach brakuje już tylko backstitchy. Natomiast w Powellu serduszek po lewej stronie wzoru i reszty backstitchy :)

Po trzecie - prezenty z wymian

Przed weekendem otrzymałam prezent od Inviernity, która jak się okazuje także jest z Białegostoku :D
Na blogu Haft dla... zapisałam się do dwóch wymian. Ta od Inviernity była związana z tematem KOTY.
Przesyłka zawierała:
- wyhaftowanego kota M. Sherry (już wiem gdzie wyląduje :P)
- wyhaftowaną różę (kartka)
- moc pocztówek i dobrych myśli
- książeczkę "Nie jesteś sam"
- koraliki, wstążeczki, aromatyczne smakowe herbatki
I miły list :D
Bardzo dziękuję Agnieszko. Prezenty są cudowne :D

Drugi prezent otrzymałam dzisiaj :) Jest to druga wymiana z blogu Haft dla... . Tym razem o tematyce THE PRAIRIE SCHOOLERS.
Wylosowała mnie Jolana (Jola z Łodzi).
A co dostałam? To bez czego hafciarka żyć nie może :D Czyli rzeczy jak nakbardziej w moim guście :*
- muliny, naparstek, igły ( w pięknym woreczku ;))
- piękną pocztówkę (już na tablicy :D)
- przywieszkę do nożyczek
- oraz... tam ta ra dam! Wróżkę-hafciarkę.

Bardzo spodobał mi się pomysł tej wróżki :D i mistrzowsko przyszyta do obrazka igła ;].

Już kołacze mi się plan do wykorzystania tej pięknej pracy, ale na razie o tym sza... ;]

Jolciu bardzo bardzo dziękuję :D

Na razie to wszystko o czym miałam napisać :) A przynajmniej taką mam nadzieję :D
Wierzę też, że mój długaśnik nie będzie taki śmiercionośny jak ten z książki i nie zrobi Wam krzywdy ;)

sobota, 22 sierpnia 2009

Skończona trójca ;]

Skończone, 1 - odłożone, 2 - przekazane, 3 - wysłane.

Pierwsze to pocztówka z tulipanami. Zestaw dostałam od Kasiulka, jako nagrodę w konkursie, który odbył się jakiś czas temu na jej blogu. Podoba mi się w nim zestawienie zwykłej Madeiry z Decorą (na zdj. błyszcząca - jasna zieleń i bordo).

Drugie - moje pierwsze myszki w kalendarzu RR (wzór autorstwa N. Mlodetskiej). Przeżyłam z nimi horror 2 pruć ^^. Pierwsze prawie całego obrazka, oraz drugie malutkiego fragmentu sukienki. Praca czeka u Marty na Madzialenę :)


Trzeciej pracy nie mogę jeszcze pokazać, ponieważ jest to prezent na wymianę z blogu Haft dla...
Kiedy tylko wylosowana osoba dostanie paczuszkę to wtedy wstawię fotki ;)

I tak sobie siedzę i się lenię :) Włatcy Móch w tle, a ja się zastanawiam co by tu dziubnąć. W kolejce dużo prac, a jeszcze więcej zaczętych :P Najważniejsze teraz będą: drugi prezent na wymianę Haft dla... (poleciały koty, a teraz jeszcze The Prairie Schoolers), myszki RR, oraz lipcowy kot (gdy go dostanę od Madzi) :)

A jutro być może:
23 sierpnia, niedziela

Godz. 11.00
- Msza Św. w intencji pszczelarzy połączona ze złożeniem tradycyjnych darów miodu i wosku w Kościele Św.Trójcy
Godz. 12.00-17.00
- degustacje i sprzedaż miodów, zwiedzanie miasta z przewodnikami
Godz. 12.30-13.00
- koncert kapeli Mietka Buraka
Godz. 13.00-14.00
- wręczenie Certyfikatów X Podlaskiej Biesiady Miodowej - prezentacja laureatów
Godz. 14.00-14.30
- Pokazy sokolników
Godz. 14.30-15.00
Prezentacja władania białą bronią Towarzystwa Jazdy Dawnej z Warszawy
Godz. 15.00-16.00
- Rozstrzygnięcie Konkursu na najsmaczniejszy miód Podlasia i
VII Turnieju Nalewek Miodowych
Godz. 16.00-17.00
- Jam Sesion Górale z Zakopanego end Mietek Burak z Morusów.

Przez cały czas trwania Biesiady można odwiedzać obóz sztachty tykockiej rozbity pod zamkiem za rzeką.
W rolę Zagłoby wcieli się już 10 raz aktor BTL - Ryszard Doliński.

Dodatkowe informacje na: www.biesiadamiodowa.org

czwartek, 20 sierpnia 2009

21 zabaw candy trwa!

Po pierwsze:
Hohoho... Nie myślałam, że na moim blogu o cukieraskach będzie dużo wpisów, a tu jednak... Największa jak dotychczas fala cukierków zalała blogi :)
Blog o cukieraskach TUTAJ lub ukryty w linku pod wielkim cukierkiem u góry strony ;)

Po drugie:
Jednak zamówiłam krosno. Jeszcze nie przyszło ale oczekuję ze zniecierpliwieniem.
Dziewczyny drogie, bardzo bardzo mocno dziękuję za komentarze pod postem o krośnie. Naczytałam się, namyślałam, naoglądałam dzięki uprzejmości Abulinki różnych krosien. Kwadratowych, prostokątnych, stojących, na stelażach... I szczerze mówiąc najbardziej mi się podoba to kaanowskie. Popukacie się pewnie w czółko i pomyślicie, żem niespełna rozumu, ale mam coś na usprawiedliwienie ^^
Krosno kaanowskie wydaje mi się na tyle wygodne i lepsze od małych krosień trzymanych na kolanach czy stojących na słupkach, ponieważ można je tak ustawić, że będę je miała pod nosem, niezależnie od tego na jak wysokim czy niskim fotelu się rozsiądę. Mogę je sobie postawić pod nos wsuwając nóżki pod łóżko (i na pewno wtedy się na mnie nie przewróci). Nauczyłam się, że garbienie się nad pracą procentuje okropnym bólem pleców :/
Jak na razie czekam, a gdy tylko je dorwę to przetestuję i albo przeklnę albo pokocham :)
Jeśli przeklnę, to za karę, że się Was nie posłuchałam będę się zmuszać do korzystania z niego ^^

Jeszcze raz dziękuję za możliwość przeczytania co każda z Was o tym myśli ;*

Po trzecie:
Myszy sprute... w życiu się tak nie bałam, że mogę przeciąć materiał... Na szczęście obyło się bez ran ciętych i kłutych i już wyszywam od nowa myszki weselne. Myślę, że już jutro wylądują u Marty ;)

wtorek, 18 sierpnia 2009

A może by tak krosno?

Od kilku lat marzę o krośnie do haftowania. Przez nie działające już forum Kaan trafiłam do internetowego sklepiku z zaopatrzeniem pergamano oraz krosnami. Siedziałam przed zdjęciem i w marzeniach napinałam na krośnie materiał i dizubałam zapamiętale ogromne obrazy... W rzeczywistości ogromnych obrazów nie robię ale już jakiś większy przy tamborku sprawia problem. Dużo materiału do podwijania, trzymania, ciężar tamborka, pognieciony materiał przy większym wzorze. Teraz mam okazję zakupić takowe krosno. Nagły przypływ gotówki umożliwia mi spełnienie tego marzenia. Ale jak to zwykle ze mną bywa...: póki mnie nie było stać to bardzo bardzo bardzo chciałam tego krosna. Teraz gdy już mam wystarczającą ilość mamony zaczynam się zastanawiać. Czy, aby na pewno chcę? Czy mi się przyda? Czy nie zajmie za dużo miejsca?

Przynajmniej na ostatnie pytanie chyba znam odpowiedź. Jeżeli mnie pamięć oczywiście nie myli :P to na Kaan był temat o tych krosnach i wyczytałam wtedy, że jest ono składane. Wystarczy poluzować 2 czy 4 śruby i można złożone krosno, wsunąć za szafę czy pod łóżko :)


Mam tu nerwa nad przyciskiem "Zamów", ale coraz bardziej się ku temu skłaniam. Podbudujcie kobiety i powiedzcie, że mam je kupić :D Potrzebuję jakiegoś kopniaka ^^

Z innej beczki - nerwik pękł mi wczoraj... Od jakiegoś tygodnia w trybie wakacyjno-leniuchowym jeździmy z Pawłem w dzień do pewnej knajpki położonej tuż przy parku. "Odeon" ma ogródek, duży bar, świetne piwko, soki tudzież drinki, oraz muzykę która koi nerwy (jazz, blues).
Ja jeżdżę z jakąś robótką, Paweł z książką. I tak w milczeniu przy napoju i papierosku spędzamy kilka godzin dziennie w ocienionym ogródku :)
Wczoraj z mysim kalendarzem usiadłam do dziubania. Celem było dokończenie myszek rozpoczętych przez Uszebi (zastępuję ją w tym projekcie). Zabrałam się za ostatni (najwyższy) element i o zgrozo zauważyłam, że Uszebi źle zaczęła haft!!!! Za wysoko:[[[[[[
Wynik? @*%^&#$% Siedzę i pruję.... Po prostu żal mi nawet wymyślać jakiś komentarz, bo po ocenzurowaniu zostaną tylko wykrzykniki :/ Pozostaje spruć cały haft i zacząć kwietniowe myszy od początku...

sobota, 15 sierpnia 2009

Inicjały cz.4

Uff... Nigdy nie lubiłam powtarzania danego wzoru :P Monotonia pełną gębą. A jednak nie odczuwałam tego tak straszliwie przy puchatkowych inicjałach. Dzisiaj skończyłam misiowe I, prace zostały wygotowane, wyprasowane, passpartou przycięte, szybki ramek wypucowane. Zapakowane w papier (z puchatkiem ^^) powędrowały do nowych właścicielek :) Jutro wyjeżdżają z powrotem do Szkocji.

A ja siedzę i dumam czy może kiedyś zrobię coś dla siebie ^^

Jutro siadam do prezentów na wymianę na blogu Haft dla... Właściwie muszę je dopieścić i powędrują w świat ;) A potem mysza nr 1, później pewnie znów kot RR i jakieś dziubanko na boku ^^
Boję się zrobić spis rozpoczętych prac... :P