wtorek, 5 maja 2009

Wypracowanie czyli Candy jakiego jeszcze nie było :)

Hm... hm... brzydko zaczynać notkę "hymaniem", ale właśnie to robię przed każdą nową notką. "Hymam" by ułożyć w głowie pokrótce to co chcę napisać, jeśli tego nie robię, to moja fantazja zamienia się w ułańską w trakcie jej pisania. Szarżuję temat, po czym następuje nagły zwrot akcji... wrzucam kawałek gruszki, potem pietrucha też się wcina i powstaje porządek inaczej czyli chaos.

No i jak widać już zaczęłam mieszać. Wracam więc do tematu notki, czyli candy u aneladgam.

Po pierwsze: nie uczestniczę we wszystkich candy, na które natknę się szperając po blogach :P Oczywiście nie mam na myśli tego, że mogłabym być jakimś medium co do candy, ale jednak musi mnie w nich coś urzec czy oczarować ^^

Aneladgam szarpnęła jakąś małą zapyziałą strunę w mojej duszy i skłoniła do rozmyślań nad radością dotyczącą moich prac krzyżykowych.

Przybliżę teraz zabawę u niej:
Candy jest zorganizowane z okazji zbliżających się pierwszych urodzin Smyka :) (pozdrawiam go serdecznie :D)
1. Wybieramy spośród 3 zestawów ten, który chcielibyśmy wylosować.
2. Część ze wstawianiem info o candy jest taka sama jak w innych.
3. Opisujemy
"* wybrać jedną ze swoich prac (powstałą między 10 maja 2008 a 10 maja 2009),
* zamieścić (być może ponownie, być może po raz pierwszy) jej zdjęcie na blogu
* napisać uzasadnienie, dlaczego do tej wybranej pracy pasowałby tytuł "Radość"
* link do tej notki wysłać mi na mail: aneladgam@gazeta.pl"

Odnośnie punktu pierwszego - jestem kociarą i z nadzieją w oczach uśmiecham się do zestawu nr. 3:

Punkt drugi odkreślam jako wykonany, a teraz meritum tej notki, które wydaje mi się tak bardzo ważne.
Radość i prace.
Wiem, że miałam wybrać jedną pracę, ale nie mogę się powstrzymać przed opisaniem dwóch.

1.
Bardzo ważnym "dziełem" tego okresu było serce dla siostry Irenki. Przeczytałam na jej stronie multiply, że jej siostra przeszła operację raka piersi, teraz nadszedł czas radioterapii. Irena szyje teraz swojej siostrze kołdrę patchworkową z motywami serc. Czytałam, czytałam i wzruszałam się przy każdym słowie. Łza zakręciła mi się w oku, gdy zobaczyłam zdjęcia serduszek przesłanych jej przez inne dziewczyny. Myślałam, że tylko znajome Ireny i jej siostry wysłały jej serca, więc nieśmiało napisałam do niej prywatną wiadomość z zapytaniem, czy przyjęłaby serduszko i ode mnie. Reakcja Ireny bardzo mnie wzruszyła i ucieszyła zarazem. Dostałam niesamowitej energii, było to wręcz kopnięcie weny twórczej. Przejrzałam wzory i zdecydowałam się na jedno z serc "I will give you 5 hearts". Błyszcząca brokatem kanwa, cieniowana mulina DMC i 2 wieczory z igłą w dłoni. Niesamowitą radość sprawiło mi samo haftowanie tego serduszka bo miałam nadzieję, że ucieszy ono Irenę i jej siostrę. Zapakowane w folię bąbelkową pofrunęło w Polskę. Mam nadzieję, że sprawiło radość nie tylko mnie :)

Oto link do notki, która mnie zmobilizowała do zadania Irenie pytania o pozwolenie wyhaftowania serduszka na kołdrę: http://irenkas.multiply.com/journal/item/27/Serca_dla_siostry
Serdecznie pozdrawiam i uśmiecham się do niej :)
I oczywiście serduszko:

2.
Drugą pracą sprawiającą mi radość jest koci kalendarz autorstwa M. Sherry. Zawsze lubiłam jej wzory chociaż przerażała mnie ilość backstitchy na nich ^^.
10 listopada 2008 roku wycudaczyłam notkę zapraszającą do zabawy zwanej Round Robin. Celem był kalendarz z myszkami autorstwa N. Mlodetski. Z powodu dużego zainteresowania zorganizowałam też następną grupę, ale tym razem z kocim kalendarzem M. Sherry. W prawie 250 komentarzach umawiałyśmy się z uczestniczkami RR co do zasad :) Burzliwe, pełne wątpliwości oraz wspaniałych pomysłów rozmowy i debaty rozpalały we mnie chęć do dziubania. Od tej pory co 2 tygodnie 12-13 paczek wędruję za pomocą Poczty Polskiej do spragnionych następnej myszki lub kota pary zdolnych rąk. Co mi sprawia taką radość w haftowaniu kotów w RR??? Rozmyślam i rozmyślam i dochodzę do wniosku, że mam kilka powodów tej radości:
- oglądanie "na żywo" (czyt. miętolenie w łapkach) prac innych osób haftujących;
- ćwiczenie systematyczności (w końcu trzeba na czas dostarczyć pracę następnej osobie na liście);
- mobilizacja do haftowania jednej rzeczy do końca (u mnie rzadkość - zazwyczaj mam zaczęte ok. 10 prac);
- zbieractwo (uzupełnianie gamy kolorów nici DMC w moich skarbach ^^);
- świadomość, że w lutym 2010 dostanę kalendarz, w którym będzie tkwiła chociaż cząsteczka zaangażowania, dobrych chęci, ciepłych myśli i radości każdej z pozostałych 12 haftujących osób :)

Ponieważ w candy aneladgam trzeba wybrać jedną pracę trochę się zagalopowałam. Wiem... i proszę o wybaczenie. Każdy kot z jak na razie 3 wykonanych był dla mnie oddzielną pracą. Najbardziej skłaniam się do ostatniego - marcowego kota. Po prostu zakochałam się w majciochach suszących się na świeżym wiosennym powietrzu ;)

5 komentarzy:

  1. Cudny jest ten koci kalendarz i bardzo żałuję, że nie mogę brać udziału w tej zabawie razem z Wami :(

    http://anek73.blox.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja obiecuję, że jak tylko będzie następna edycja to Cię do niej wciągnę :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Też mi szkoda że nie biorę udziału w tej zabawie. Te koty są przecudowne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super koci kalendarz! Ale ja niestety nie biorę udziału w takich zabawach - boję się, że nie dotrzymam terminów. Tym bardziej podziwiam wszystkie uczestniczki :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo się cieszę, że serce dla moje siostry startuje w candy jako praca, która sprawiła Ci najwięcej radości.
    Koty kalendarzowe też są cudne.

    OdpowiedzUsuń