wtorek, 22 września 2009

Naszydziłam :)

Zawsze żałowałam, że nie znam nikogo kto mógłby mnie nauczyć szydełkować. Ani mama, ani babcie niestety nie znały tej techniki. Szukałam oczywiście i kolekcjonowałam strony z kursami oraz książki. W końcu x czasu temu popełniłam poszewkę na poduszkę. Szydełko poszło w kąt i leżało cichutko tęskniąc za szydzeniem. Ostatnio jednak trafiłam na pewien blog ;> Barbarka88, a ujrzałam tam... saszetki na mydło :D no i oszalałam na ich punkcie. Aby sprawdzić czy w ogóle dam sobie radę ze zrobieniem ich, użyłam włóczki, zamiast pędzić od razu do pasmanterii po kordonki i nici:)
Zrobione z włóczki pokrowce wyszły trochę zbyt obszerne i oczywiście kosmate ;) Ale pierwsze koty za płoty. Wtedy co do nici oświeciło mnie. Będąc swego czasu w Anglii nabyłam drogą kupna za przysłowiowego funciaka komplet 5-ciu kordonków w różnych kolorach i to melanżowych. Natomiast już w Polsce w gorączce zakupowej (kiedy chciałam nauczyć się frywolitki, a marzenia te później spełzły na niczym :P) nabyłam białą nić DMC. Czyli jednak byłam zaopatrzona do produkcji pokrowców.
Tak powstały moje pierwsze ale na pewno nie ostatnie buby :)
Po ukończeniu zielonej buby postanowiłam melanżowe kordonki wykorzystywać tylko do ozdobnych 2-óch okrążeń ponieważ na jedną bubę zużyłam połowę szpuli. Teraz próbuję także wpleść w ostatnie okrążenie koraliki :) Zobaczymy jak mi to wyjdzie ;)

Natomiast co do krzyżyków. Mam lekki przestój. Uszebi miała w tym tygodniu wysłać mi brakujący mysi kalendarz więc czekam na niego niecierpliwie aby nie poplątać ich kolejności. Z utęsknieniem i lekką zazdrością oglądam zdjęcia dziewczyn, które pokończyły już lipcowe i nawet sierpniowe koty i czekam na następną szmatkę :)

Haft z kotem trzymającym naręcze bzu, który dostałam od Inviernity z okazji wymiany na blogu Haft dla... wylądował na torbie przywiezionej znad morza :)

Oraz podgoniłam haft z serduszkami :)


Ach zapomniałabym o wspaniałej wiadomości :D
Wygrałam! Na blogu Jest cudnie prawidłowo zgadłam ile sztuk biżuterii znajdowało się na zdjęciu i teraz niecierpliwie czekam na cudną biżuterię:

A teraz wracam do szydzenia ^^

Pozdrawiam wszystkich odwiedzających :* :)

7 komentarzy:

  1. Te saszetki są rewelacyjne! Wcale się nie dziwię, że zapałałaś rządzą posiadania :-D
    A czemu na szydełkowanie mówisz "szydzenie"?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakoś tak nie chce mi się literować dłuższych wyrazów ^^ Ja z natury leniwa jestem ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Waliłam klawiszem i nie widzialam pola komentarzy. Uff, odnalazłam!
    Ja może głupia jestem, ale wytłumacz po dobroci i łagodnie jak do owieczki:
    po co te cuda na mydło? Dla urody, jako ładne opakowanie czy trzeba je używać myjąc się od razu taką siateczką szydełkową?
    Bo kiedys widziałam zbiór mydeł w siatce nylonowej u zapobiegliwej gospodyni, aby resztki wykorzystać i tak mi się skojarzyło.
    Torba jest przecudna! Ten kot, te bzy, te kolory!!!!!
    A "szydzenie" zaraz sprzedam w domu, jak mnie chłop do roboty pogna a ja sobie z szydzeniem przycupnę. Doskonałe słówko!

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm opakowki chyba wedle gustu można wykorzystać :)
    Ja raczej myślałam o nich jako o ozdobach, tak jak np. moja babcia wkładała mydło między pościel w szafie aby ładnie pachniało :)
    A przecież tym lepiej jeśli mydełko jest ładnie zapakowane :)

    Słówko "szydzenie" dotyczy się także tego, że ja ze swoich prac początkowych często szydzę ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaaa! Właśnie! do szafy się wkłada takie mydełka! No widzisz, ja o tym zapomniałam.

    OdpowiedzUsuń
  6. jakie piękne "ubranka" na mydełka, cuda :), zapraszam do mnie do zabawy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kotek pięknie się prezentuje na torbie:) Sama bym na to nie wpadła. A jak patrzę na koszulki mydełkowe... może też nauczę się szydełkować:)
    pozdrawiam
    inviernita

    OdpowiedzUsuń