Chyba muszę zacząć od początku.
A na początku było wielkie i straszne... lenistwo :D
Cały tydzień się obijałam, na nic nie miałam ochoty i weny twórczej. Tylko z przyzwyczajenia siadałam do dziubanka gdy oglądałam jakiś film. Zdjęcia tkwiły na kartach pamięci, notka krążyła gdzieś w myślach i listonosz przybywał z prezentami.
Dziś serducho krzyknęło: Dość lenistwa! Trza pomęczyć oczy innych przy czytaniu długaśnika!
Więc siedzę przed klawiaturą i obmyślam plan :P
Po pierwsze - X Podlaska Biesiada Miodowa
W tym roku PBM odbyła się dwa razy. Pierwszy raz w Tykocinie - z okazji odsłonięcia pomnika Włodzimierza Puchalskiego (polskiego przyrodnika, fotografika, reżysera filmów przyrodniczych. Był pierwszym, który fotografowanie przyrody określił mianem "bezkrwawych łowów". Fotografował m.in. rozlewisko rzeki Narew w Tykocinie, z którym był mocno związany.)
Tradycyjnie PBM odbywa się w Kurowie (w tym roku odbyła się tydzień po PBM w Tykocinie)
Byłam na tej wcześniejszej biesiadzie :) i obiecuję sobie solennie, że co roku będę starała się odwiedzać tę imprezę :D
Po pierwsze moc stoisk. Oczywiście najwięcej stoisk z miodkiem, ale nie zabrakło też serów, wędlin, wędzonek, pieczywa, ciast, oscypków, chleba ze smalcem, ogórków kiszonych oraz kateringu w postaci grilla.
Po drugie pokazy. Inscenizacja walki pomiędzy piechotą a oddziałem konnym. Pokaz walki szlachty bronią białą, salwy z samopałów, sokolnik niestety nie dojechał.
Obkupiłam się w miodki, świece i sery :D
A teraz krótki fotoreportaż z PBM:
Tradycyjnie PBM odbywa się w Kurowie (w tym roku odbyła się tydzień po PBM w Tykocinie)
Byłam na tej wcześniejszej biesiadzie :) i obiecuję sobie solennie, że co roku będę starała się odwiedzać tę imprezę :D
Po pierwsze moc stoisk. Oczywiście najwięcej stoisk z miodkiem, ale nie zabrakło też serów, wędlin, wędzonek, pieczywa, ciast, oscypków, chleba ze smalcem, ogórków kiszonych oraz kateringu w postaci grilla.
Po drugie pokazy. Inscenizacja walki pomiędzy piechotą a oddziałem konnym. Pokaz walki szlachty bronią białą, salwy z samopałów, sokolnik niestety nie dojechał.
Obkupiłam się w miodki, świece i sery :D
A teraz krótki fotoreportaż z PBM:
Jeśli wszystkie długaśniki powstają pomiędzy 4:00 a 4:57 rano to jednak są zabójcze. Spać Kobito :) Kwiatki mnie się spodobały bo są KOLOROWE :D
OdpowiedzUsuńSkoro tak Ci się kończy lenistwo, to leniuchuj częściej :-D
OdpowiedzUsuńfajne rzeczy są zrobione z miodu, którego ja osobiście nie lubię, hafciki kwiatowe bardzo ładne i dostałaś cudne prezenty :)
OdpowiedzUsuńAle strasznie zaczęłaś. Na wszelki wypadek zostawiłam sobie ten post na dłuższą wolną chwilę, bo uznałam, że wymaga czasu.
OdpowiedzUsuńBiesiady i miodowych zakupów zazdroszczę.
Kwiatki śliczne :-)
Bardzo pomysłowa ta wróżka, ciekawa jestem, jak ją wykorzystasz.
Dobrnąwszy do końca postu z przyjemnością stwierdziłam, że nic mnie nie pożarło, jak miło :-)
Ja to zawsze podziwiałam te panie, które krzyzykują. Podziawiałam i podziwiam za cierpliwość- mnie by szlag trafił...hehehe..Ale potem przyjemnie sie patrzy na efekt końcowy.. A co do biesiady ja tez byłam w Olsztynie na takiej tylko jakoś skromna była, niemniej jednak mód zakupiłam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Podobaja mi sie Twoje krzyzykowe prace,Melu ;-)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWitam :)
OdpowiedzUsuńOd razu dziękuję za odwiedziny i... zapraszam częściej:)
Uwielbiam hafty, są takie piękne...
A prezencików gratuluję i zazdroszczę hi hi:)
Pozdrawiam, Kasia:)