sobota, 8 sierpnia 2009

Rynek Kościuszki - otwarcie

Byłam dzisiaj na nowym Rynku Kościuszki w Białymstoku na jego oficjalnym otwarciu.

Zaznaczam na początku, że zapisuję tu TYLKO i WYŁĄCZNIE moje własne zdanie ;) Nie mam zamiaru wywoływać żadnej dyskusji, chyba chcę tylko powylewać troszkę żal :P

Przed modernizacją rynku, przyznaję nie wszystko wyglądało pięknie i cudownie. Teraz jest więcej przestrzeni... zwłaszcza otwartej przestrzeni. Czysto, schludnie, estetycznie i... goło!

Rozumiem - plac przed ratuszem, zwieńczony odnowioną fontanną, piękne postarzane wodopojki na rogach ratusza, czy galerię zdjęć - 3 okręgi wpuszczone pod ziemię.
Ale... zawsze jest jakieś ale :)
Za ratuszem znajdował się mały park. Ławeczki, żywopłoty, drzewa. Miejsce nie było specjalnie zadbane (to fakt). Dlatego siły wyższe (czyt. władza) zamiast uporządkować tę zieloną oazę, co zrobiła? Oczywiście zlikwidowała ją :S
Teraz w centrum miasta jest betonowa pustynia. Ławeczki stojące dookoła placu są zawsze puste, nie ma tam ani odrobiny cienia. Miałam nawet pomysł aby pójść tam z leżakiem i się poopalać :)
Mam nadzieję, że władze miasta zmienią swoje betonowe poglądy i jednak zazielenią trochę te place. Bo co jak co, ale Białystok to centrum "zielonych płuc Polski". Kocham moje miasto właśnie za to, że jest zielone i czyste. Natomiast ktoś tu doszedł do perfekcyjnego pedantyzmu, czyli czystki :/

Na uroczyste otwarcie przyszło mnóstwo ludzi. Na pocztówkach (przez ostatnie kilka dni zostały one dostarczone do wszystkich mieszkań w Białymstoku) można było dostać okazjonalny stempel na stoisku poczty polskiej. 100-kilogramowy tort został podzielony między zgromadzonych. Niestety ja ze znajomymi nie uszczknęliśmy ani kawałeczka. Powodem były bezmyślne osobistości, które zamiast po otrzymaniu porcji tortu przepuścić innych obywateli. Po prostu się na tort zasadzili ^^ Byłam szczerze zdumiona widząc babcie w podeszłym wieku, elegancko ubrane i stojące z 3-4 już czystymi tackami w rękach i wyciągające się po następne ^^. Pomyślałam, że może biedne po prostu nie umieją piec żadnych ciast ^^.

Po rozdaniu tortu przyszedł czas na koncert Bajmu. Hmm... hymu hym... Kozidrak ma piękny, mocny głos. Potrafi śpiewać, i to pewne że ma talent. Natomiast popieram bezsprzecznie Irenkę, która uznała ją za zmanierowaną babę. Rzeczywiście po każdej piosence łaziła po całej scenie wdzięcząc się do publiczności i czekając na oklaski. Często też krzyczała: "Czy ktoś tu jest?" "Nie słyszę was!". Gdyby tyle się nie wdzięczyła może w repertuarze tego wieczoru można byłoby upchnąc jeszcze ze 2-3 piosenki.

Na szczęście na pocieszenie po koncercie puszczono sztuczne ognie. Piękne widowisko ^^ A dookoła słychać było "ochy" i "achy" :)

Na koniec spacer do pobliskiego parku i na gofra z dżemem ;]

O tak, to jest przyjemny wieczór ^^

A wcześniej tego dnia, siedziałam w parku i nawijałam mulinki na "boby" (czyt. bobinki:P). Za to jutro wybiorę się tam znów aby podziubać prezenty na wymianki ^^

A TUTAJ zdjęcia oraz filmik z krojenia tortu :)

No i na koniec dorzucę fotkę ukończonego kotka :P

6 komentarzy:

  1. To jest Polska właśnie... i nie pamiętam skąd ten tekst jest, ale u mnie w domu używa się go w takich sytuacjach. Zadziwiające, jak łatwo w miastach likwiduje się zielone tereny. Byłam kiedyś w Toruniu, zachwyciła mnie ilość miejsc zielonych w tym mieście. A u mnie? Szkoda słów, za moim blokiem ciągnęły się łąki ale zostaną zamienione na drogę a w okół budynki. Tak, jakby nie można było zostawić choć trochę zieleni, rozsunąć te zabudowania, rozstrzelić....

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapomniałam napisać, że kiciuś fajniutki :-))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Melcia, podzielam Twoje zdanie w sprawie zieleni. Bardzo mi żal tego skweru pod Ratuszem i Desy. Nie znam się na 'interesach' miasta i jego planach zagospodarowania, ale to był taki cudowny pasaż w centrum wraz z tymi obrazami obok. No cóż....

    Oglądałam fragmenty z Tour de Pologne w Białymstoku i się zachwycałam zdjęciami, te z lotu ptaka pokazały jak piękne jest nasze miasto.

    Lilka, u nas na wszystkich osiedlach jest dużo zieleni. Kiedy mieszkałam w bloku na Białostoczku, był tam taki starszy pan, który z własnej inicjatywy, za darmo sadził roślinki, a potem o nie dbał. Zanim tam się na dobre zagospodarowaliśmy to już było zielono.

    Inna sprawa to w jaki sposób się u nas robi trawniki, często tam gdzie ludzie potem wydepczą ścieżkę. Wystarczy pomyśleć którędy najbliżej i tam zrobić chodnik, albo jak w Szwecji, zasiać trawę, a gdzie zostanie wydeptana tam układać płytki.

    Melcia, wywołałaś wilka z lasu :))))

    OdpowiedzUsuń
  4. koteczek jest śliczny :), a co do rynku, to zauważyłam, ze wszystko co jest nowe budowane, odnawiane jest ładne nowoczesne ale takie bez duszy, choćby bez zieleni ..., ja na szczęście mieszkam w rejonie gdzie są drzewka, a park dalej stoi :).

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozumiem, co czujesz, u nas kilkanaście lat temu zrobiono to samo. Trawniki i przepiękne rajskie jabłonki zamieniono na kostkową pustynię i koszmarną fontannę. Na szczęście posadzono drzewka, które teraz maja ok 3 metrów wysokości i są, delikatnie mówiąc, raczej ozdobą niż zielenią, ale coś tam zielonego stoi.
    Co do dzielenia tortu, to jest normalne, że jest to dla wybranych, a te babcie to brały pewnie dla "wnuków" :)).
    Kotek fajny jest.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wrocław jednak zielenieje co roku. Aura sprzyja u nas przyrodzie, więc co posadzone to i rośnie.
    Ja mam na działce bardzo starą gruszę, posadzoną "za Niemca". Owoce u niej liczne i niezjadliwe, liści nazrzuca za 10 drzew. Ale jest piękna! Można się do niej przytulić. A sąsiad z naprzeciwka, który przez czas kiedy ogród nie był uprawiany - czyli 12 lat sprzątał te liscie i pała nienawiscią do tego drzewa. Na wiosnę poradził mi żeby ściąć i z pnia zrobić STÓŁ!!!!!
    Bo po co to rośnie jak owoców nie ma!!!!
    Taaaa, obok można by połozyć beton i gustownego krasnala i pewnie ładnie by było. A na pniu bretnalami nabić dyktę owiniętą ceratą żeby łatwo posprzatać.
    Ogólnie u nas nie jest źle, na nowych osiedlach sadzi się rośliny, gorzej w strefach XIX wiecznych kamienic. Tam z reguły kostka na podwórku - ale było to uwarunkowane potrzebami dawnych mieszkanców, którzy podwórza wykorzystywali gospodarczo.

    OdpowiedzUsuń