wtorek, 18 sierpnia 2009

A może by tak krosno?

Od kilku lat marzę o krośnie do haftowania. Przez nie działające już forum Kaan trafiłam do internetowego sklepiku z zaopatrzeniem pergamano oraz krosnami. Siedziałam przed zdjęciem i w marzeniach napinałam na krośnie materiał i dizubałam zapamiętale ogromne obrazy... W rzeczywistości ogromnych obrazów nie robię ale już jakiś większy przy tamborku sprawia problem. Dużo materiału do podwijania, trzymania, ciężar tamborka, pognieciony materiał przy większym wzorze. Teraz mam okazję zakupić takowe krosno. Nagły przypływ gotówki umożliwia mi spełnienie tego marzenia. Ale jak to zwykle ze mną bywa...: póki mnie nie było stać to bardzo bardzo bardzo chciałam tego krosna. Teraz gdy już mam wystarczającą ilość mamony zaczynam się zastanawiać. Czy, aby na pewno chcę? Czy mi się przyda? Czy nie zajmie za dużo miejsca?

Przynajmniej na ostatnie pytanie chyba znam odpowiedź. Jeżeli mnie pamięć oczywiście nie myli :P to na Kaan był temat o tych krosnach i wyczytałam wtedy, że jest ono składane. Wystarczy poluzować 2 czy 4 śruby i można złożone krosno, wsunąć za szafę czy pod łóżko :)


Mam tu nerwa nad przyciskiem "Zamów", ale coraz bardziej się ku temu skłaniam. Podbudujcie kobiety i powiedzcie, że mam je kupić :D Potrzebuję jakiegoś kopniaka ^^

Z innej beczki - nerwik pękł mi wczoraj... Od jakiegoś tygodnia w trybie wakacyjno-leniuchowym jeździmy z Pawłem w dzień do pewnej knajpki położonej tuż przy parku. "Odeon" ma ogródek, duży bar, świetne piwko, soki tudzież drinki, oraz muzykę która koi nerwy (jazz, blues).
Ja jeżdżę z jakąś robótką, Paweł z książką. I tak w milczeniu przy napoju i papierosku spędzamy kilka godzin dziennie w ocienionym ogródku :)
Wczoraj z mysim kalendarzem usiadłam do dziubania. Celem było dokończenie myszek rozpoczętych przez Uszebi (zastępuję ją w tym projekcie). Zabrałam się za ostatni (najwyższy) element i o zgrozo zauważyłam, że Uszebi źle zaczęła haft!!!! Za wysoko:[[[[[[
Wynik? @*%^&#$% Siedzę i pruję.... Po prostu żal mi nawet wymyślać jakiś komentarz, bo po ocenzurowaniu zostaną tylko wykrzykniki :/ Pozostaje spruć cały haft i zacząć kwietniowe myszy od początku...

8 komentarzy:

  1. Ja wprawdzie nie mam krosna ale zawsze u mnie pojawia się wątpliwość czy taka pozycja jaka musi być obrana przy wyszywaniu na krośnie jest Ci odpowiadająca. ja na przykład wyszywam inaczej i na krośnie byłoby mi cieżko. Drugie pytanie jak często będziesz go używała i czy dla jedego razu na kilka tygodni warto bulić kasę - to takie pytania trzeźwiące :)

    OdpowiedzUsuń
  2. krosna nie mam i tamborka tez nie ale jakbym wyszywala bardzo duze rzeczy to pewnie takie krosno byloby super:)
    co do drugiej sprawy to mozna sie zalamac takim faktem, ja teraz w sercu tez musialam pruc bo za bardzo w lewo pognalam,buu:((((
    najwazniejsze ze zawsze mozna zaczac od poczatku:)))
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. , kiedy wyszywałam obraz musiałam sobie kupic krosno lecz takie do ręki, innego wyjścia nie było, co tam dużo mówić , krosno w tym wydaniu jest ciężkie więc upierdliwe do trzymania. Patrząc na to krosno na zdjęciu, ja osobiście nie chciałabym siedzieć w jednej pozycji i dłubać , czy ciągle trzeba być nachylonym ? Moim zdaniem lepiej kupić duży tamborek , zawsze można oprzeć się o kanapę , lub wziąć ze soba wyszywankę w podróż.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam takie krosno. Właśnie z kaan. Ale nie daje się już do użytku, bo złamał się ten taki jakby zawiasik łączący dół (pozioma listwa) z górą (listwa pionowa). Można to wymienić na metalowy rzecz jasna, ale ja póki co nie przewiduję powrotu do krzyżyków ;-)
    Z technicznego punktu widzenia krosno jest wygodne, ale do haftowania na nim najlepiej jest używać igły dwustronnej, bo ciągłe przekładanie ręki góra-dół jest kapkę uciążliwe. Haftowałam też obiema rękami i po kilku krzyżykach było mi już całkiem wygodnie (lewa ręka działała jak prawa :-D).
    Teraz (jak już wspomniałam) krosno leży sobie na szafie i czeka nie wiadomo na co. Bo krzyżyków raczej robić nie będę, a do innych haftów chyba się nie nadaje za bardzo.
    Z tym składaniem to też nie do końca prawda. Jak się je raz skręci i ustawi na odpowiednią wysokość, to zapewniam Cię, że nie będziesz miała ochoty po raz drugi go rozmontowywać ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja mam ramę (krosno bez nóżek) - stoi w kącie i nie używam. Przyzwyczajenie do tamborka jest u mnie wielkie. Chyba jestem niereformowalna. Rama jest ciężka i nieporęczna, a z tamborkiem można przysiąść tu i tam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ostatnio siedzę, w temacie krosen różnorakich. Widziałam mnóstwo rozwiązań,znacznie ciekawszych od tego. Poza tym część z nich jest bardzo prostych w wykonaniu nawet dla kobitki ;-) Wystarczy parę śróbek z nakretkami,listewki i troszkę wyobraźni.Wrzucę fotki na picassa to sobie pooglądasz.Czesc z tych pomysłów znalazłam na rosyjskich forach.

    Co do przesuniętych myszy, to zdarzają się niestety takie kwiatki też i w innych pracach...

    OdpowiedzUsuń
  7. Pooglądaj sobie:
    http://tiny.pl/hh8r6
    http://tiny.pl/hh8rb
    http://tiny.pl/hh8r3
    To rozwiązanie z trzema listewkami tworzącymi ramię stojące na podłodze lub (mniejszymi listewkami) stojące na stole lub łóżku jak siedzimy, jest warte zainteresowania.Poza tym łatwo to złożyć i schować.

    Z gotowych krosien, to chyba wolałabym sobie sprowadzić taki stojak:
    http://www.sewandso.co.uk/ran882-0.html
    Jest on chyba też dostępny w Hobby Studio.
    Lub taki:
    http://www.ramydohaftu.pl/uniwersalny-stojak-haftu-p-49.html
    To tylko moje subiektywne odczucie :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam takie krosno z kaan,bo kiedy je kupowałam innych nie było dostępnych,gdybym miała kupowac teraz kupiłabym ramę i stojak jak z sewandso bo to które mam mówiąc delikatnie zajmuje dużo miejsca i niekoniecznie łatwo się składa.

    OdpowiedzUsuń